Jeśli miałby to być tylko jeden wyraz, z całą pewnością byłoby to określenie: ekskluzywnie :D
Mój Bieg Rzeźnika 2014 cz.2
(tu: część pierwsza)
Cisna (ok. 32 km trasy) --> Smerek (ok. 56 km trasy)
Wybiegamy z przepaku w Cisnej. Ja ... "nieco" niezorientowany w dalszym przebiegu trasy ;) pobiegłbym w "drogę powrotną" do Przełęczy Żebrak, na szczęście kibice, Adam i inni uczestnicy niewerbalnie przekazali mi wyraźną sugestię, że tuż przed torami należy skręcić w prawo na wiadukt kolejowy.
![]() |
Wiadukt kolejowy po przepaku w Cisnej |
Za wiaduktem skręcamy od razu w prawo w las i ... ostro w górę ... tu dopiero zaczynają się prawdziwe podejścia. Będzie jeszcze trudniej (dobrze to widać na poniższym obrazku).
![]() |
Czerwoną strzałką zaznaczona nasza aktualna pozycja na wykresie przedstawiającym profil trasy Biegu Rzeźnika. |
![]() |
Po niecałych 6 godzinach biegu, połowie drogi między Cisna a Smerekiem ok 44 km |
Widać coraz więcej, ja nadal widzę to samo co wcześniej - najbliższe kilka metrów trasy przede mną, trzeba uważać aby się nie potknąć. Minęło niecałe 6 godzin biegu, w nogach ok. 44 kilometry. Jesteśmy już dość wysoko jak na Bieszczady, ok. 1100 m n.p.m. na tej wysokości lecimy łącznie jakieś 15 km. Mijając Małe Jasło (1097m), Jasło (1153 m) aby w końcu "wspiąć się" na Fereczatą (1102m). Na tym etapie biegu również i ja zaliczam pitstop "nie tylko na siku", tracimy ładnych kilka minut. Mijają nas Mariusz i Lechu, po wyjściu z lasu widać "wężyk" biegaczy na podejściu pytam Adama czy ich widzi, niestety nie. Myślę sobie, no to nieźle straciliśmy. Lecimy, ja w głowie mam cały czas ... "nadrobić stratę". Kilka/kilkanaście minut później Adam mówi, że chyba ich widzi. To podziałało na mnie, jakbym znowu startował :)
3 ... 2 ... 1 start! Cel dogonić Mariusza i Lecha, odrobić straty. Wyrywam do przodu ... "cały czas do przodu" :D ... mój dialog z innymi biegaczami na tym etapie wygląda następująco: ... przepraszam, przepraszam ... dzięki ...przepraszam!!! dzięki... dzięki... Znowu kawałek lasu, widzę chłopaków ok. 50 metrów przede mną. Straty odrobione. Szczęśliwy przeganiam ich, potem jeszcze z tyłu słyszę, że Adam chwilę z nimi rozmawia. Potem cisza, oglądam się ... jest Adam ... Lecha i Mariusza nie widać. Dalej lecimy swoje! Zaczyna się długi ... i stromy zbieg. Jakieś 4 km długości a w pionie 500m. Adam leci swoje, ja staram się nadganiać, zbiegi to nie jest mój ulubiony fragment biegu na tym etapie "bolą pięty, bolą łokcie, bolą palce i paznokcie" jak to śpiewa w piosence o Biegu Rzeźnika "Wiewiórka na drzewie".
Wszystko się kiedyś kończy, ostre zbiegi też, wybiegamy na wypłaszczenie i "wygładzenie" jeśli chodzi o nawierzchnię. Równo, gładko, ulga dla stóp. Zaczyna się nielubiana przez wielu uczestników "Droga Mirka". Przed biegiem czytałem, że to jeden z bardziej nielubianych fragmentów trasy. Asfalt i mnóstwo zakrętów oraz nurtujące pytanie, czy to już za tym zakrętem jest ten przepak "Smerek"?
Dla mnie to był jeden z lepszych fragmentów trasy. Mając już ponad 50 km w nogach. Lecimy, patrzę na tempo aktualnego kilometra ... 5,08 ... mówię do Adama, że trochę za szybko. Z rozsądku trochę zwalniamy, lecimy ok. 6,00 min./km. Cały czas wg. założeń jak płasko i z górki - biegniemy, jak pod górkę idziemy. Nie wiem czemu, ale większość uczestników idzie? Łykamy ich "niemiłosiernie" :D
![]() |
"Droga Mirka" - na tej drodze "łyknęliśmy" z 50-80 osób jak nie więcej, nie wiem czemu ale większość z nich szła, podczas gdy my biegliśmy |
![]() |
Czerwoną strzałką zaznaczona nasza aktualna pozycja na wykresie przedstawiającym profil trasy Biegu Rzeźnika. |
Kolejny etap: Smerek (ok. 56 km trasy) -> Berehy Górne (ok. 69 km trasy) – część trzecia.
No ładnie... jak w serialu! Koniec odcinka w najbardziej ciekawym ekskluzywnie momencie ;) Can't wait!
OdpowiedzUsuńPisanie faktycznie trudniejsze niż sam bieg ;)
OdpowiedzUsuń